wtorek, 11 października 2011

Zestaw orientalny




Pękam z dumy moi mili (właściwie to "moje miłe", a i to raczej hipotetycznie, biorąc pod uwagę ilość stałych czytelniczek, jakich człowiek może się dorobić w ciągu tygodnia), albowiem dziś wysłałam moje pierwsze prawdziwe zamówienie. Zestaw powstał dla Cantary, która szyje strasznie fajne rzeczy i której spodobała się moja elfia bransoletka. Miał być do niej podobny - i trochę jest, bo tym samym splotem go robiłam i jest podobny kolorystycznie, ale ostatecznie wyszedł bardziej orientalnie niż elfio. Co zresztą nie jest moim zdaniem wadą, zadowolona jestem z niego całkiem (wydaje mi się czy o każdym moim, khem, dziele, mówię, że jestem z niego zadowolona? mamo, jak taki blogasek dobrze robi na samozachwyt, naprawdę...).

A poza tym, kto powiedział, że elfy nie mogą być orientalne? Mogą. Powiedziałabym nawet, że często bywają... No, ale to nie jest blogasek o literaturze fantasy, więc zostawmy rozważania o długouchach.

Zrobiłam mu (zestawowi) z tego wszystkiego kiczowatą sesję zdjęciową na świecącym materiale. I z nożem. I w ogóle. I, jak widać, dorobiłam się programu graficznego, którym się zawzięcie bawię, co objawia się głównie tym, że zdjęcia mają ramki, ale nie tylko (oto co robi człowiek na dzień przed obroną licencjatu... ;-) ).





4 komentarze:

  1. piękne:) jaka precyzja, ty to paluszkami czy jakimiś szczypczykami?

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że Ci się podoba :) Zawijasy przy kolczykach robiłam szczypczykami, no i pętelki do zawieszenia też, resztę własnymi rękami :)

    OdpowiedzUsuń