Wróciłam, czy tam poszłam, czy tam zmieniłam studia. Tak czy inaczej - studiuję. Co zimą wiąże się z takim niefortunnym zdarzeniem jak sesja.
Są oczywiście gorsze rzeczy niż sesja, na przykład praca na etacie w agencji reklamowej, ale faktem jest, że to taki okres, kiedy trzeba czasem coś zrobić, przygotować, nauczyć się, blablabla, i w tym celu usiąść przy biurku.
A na moim ("naszym" właściwie - moim i mojej współlokatorki) biurku stoją niestety moje druty. I koraliki. I kombinerki. No, wszystkie te rzeczy, których używam do plątania drutów. No i z tego właśnie powodu zamiast prezentacji powstało toto.
Zawsze miałam lekkie odbicie na punkcie łapaczy snów, zawsze uważałam, że nieźle by się prezentowały w drucie (patrząc na moje, hm, dzieło, mam mieszane uczucia), zawsze uważałam również, że mają bardzo skomplikowany splot. Kilka dni temu trafiłam jednak na stronę, z której dowiedziałam się, że splot jest prosty jak konstr... Prosty (dlaczego nie wolno mówić, że coś jest proste jak konstrukcja cepa to inna historia). Przez jakiś czas się wahałam, bo tak pomijając wszystko nie przepadam za wyrywaniem takich rzeczy z hm, kontekstu i używania w celach czysto ozdobnych, ale w końcu moja słabość do łapaczy do spółki z sesją i drutami krzyczącymi "weź mnie, weź mnie, zapleć!" zwyciężyły.
Właściwie nie mam pojęcia co z tym zrobić, za duże jest trochę na naszyjnik, tak naprawdę to jest wprawką do... Czegoś, kolczyków zapewne. Zapuszczam włosy, to akurat mi się przydadzą duże kolczyki.
Ach, nazwa. Kołysanka bo łapacz, Natalie, bo Natalie jest wymyśloną Indianką z gry, postacią przez którą trafiłam na tę stronkę z instrukcją. Ma również lekkie skrzywienie na punkcie ognia, więc kolorystyka pasuje ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz