czwartek, 2 lutego 2012

Dragon tears - bransoletka




Bransoletka prościutka, zrobienie jej zajęło mi jakieś... No, z dziesięć minut powiedzmy, bo drut pamięciowy jest twardy, więc ciężko się na nim robi pętelki do założenia zapięcia no i wybranie koralików chwilę zajęło. Lubię ją całkiem, bo zaskakująco wdzięcznie wyszła, udało mi się jakoś tak dobrać koraliki, że pasują. W mojej głowie jest "bransoletką galaretkową", głównie przez te zielone sześcianki (uwielbiam je), stąd nazwa.

Tak, to jest lekko zbijające z tropu zdanie, dlatego już spieszę z tłumaczeniem. Otóż jest taki - nowozelandzki jeśli się nie mylę - duet komików, zwany Flight of the Conchords. Duet ów nagrał wiele godnych uwagi utworów, a jednym z moich ulubionych jest "Albi, the racist dragon", parodia śpiewanek dla dzieci. I w piosence o Albim właśnie pojawia się fragment "Albi began to cry dragon tears, which as we all know turn into jellybeans!" (Albi zaczął płakać smoczymi łzami, które, jak wszyscy wiemy, zmieniają się w galaretki!). Od tamtej pory galaretki są dla mnie zupełnie spalone, w związku z czym nie mogłam się oprzeć pokusie nazwania tej błyskotki tak, a nie inaczej.

1 komentarz: